Nie wiem czy też tak macie, ale u mnie co jakiś czas pojawia się "projekt", w którym wszystko sprzysięga się "przeciwko." Z reguły kiedy muszę takową robótkę skończyć, nie ma opcji, żeby nie i to w określonym czasie. No i wszystko się sypie. Lista przeciwności w przypadku poniższych kolczyków zaczęła się od podłej jakości sznurka beżowego - poharatane toto było niemiłosiernie, musiałam wyrzucić połowę tego koloru! Następnie okazało się, ze złoty sznurek mam w jakichś dziwnych wymiarach - jeden za szeroki, drugi za wąski :) Wybrałam opcję "wąski" i mimo, że na zdjęciach to widać, w rzeczywistości złotko się tak błyszczy, że optycznie wyrównuje nierówności :) Najgorsze było zaś to, że po skończeniu pierwszego kolczyka doznałam dziwnego wrażenia, że gdzieś go już widziałam. Ano, faktyczbie widziałam i to nie byle gdzie :) więc zabrałam się za prucie... Nie poddałam się nawet, kiedy złamał mi się ostatni sztyft ... Oto i one - ostatni rękoczyn w tym roku!
Teraz mogę posprzątać moją robótkową tackę, jutro pakowanie, a w sobotę - w drogę!
Trzymajcie kciuki, bo zamiast promem jedziemy tunelem, a ja stanowczo zbyt wiele filmów katastroficznych widziałąm, by przyjąć to spokojnie ;)
Miłośnikom śledzia, przeciwnikom tegoż i wszystkim Zaglądającym do mnie życzę zdrowych i spokojnych Świąt! Odpoczywajcie, cieszcie się choinką i zajadajcie te wszystkie świąteczne pyszności :) Do zobaczenia w Nowym Roku!!!
xxx