Nie wiem naprawdę czemu nie pokazałam jeszcze na blogu lotosu... Może dlatego, że nadal nie mogę się zdecydować, czy go lubię czy nie :) Premierę miał na FB, a od tego czasu dostał nowy, delikatniejszy łańcuszek, z którym lubię go nieco bardziej niż z poprzednim,
Oczywiście inspirowałam się wyzwaniem indyjskim konkursu RS, choć postanowiłam go nie wysyłać. Musiałam trochę odpocząć od konkursowych emocji, ogarnąć nieporządek w domu, dokarmić i dopieścić zaniedbaną rodzinę:) Nie mówiąc o tym, że Indie inspirują mnie o niebo bardziej kulinarnie niż biżuteryjnie . Tym niemniej jednak postanowiłam się z tematem "na spokojnie" zmierzyć, i wynikiem jest ten naszyjnik z lotosem, w ryzykownym zestawieniu kolorystycznym i z akrylowym kaboszonem w centrum:
Pozdrawiam ciepło!