czyli nadchodzi JESIEŃ. Jesień angielska, więc deszczu i wiatru bezmiar, za oknem widać jak biedne owieczki tulą się do muru by znaleźć odrobinke schronienia. Przysłowiowego psa żal wypuscić na dwór (mój strajkuje i ogranicza spacery do niezbędnego minimum), więc i samemu nie chce sie wychodzić.
A więc pozostają cztery kąty i, jeśli dzieci i młodzież na stanie pozwolą, koraliki i sutasz.
Poniżej, na dobry początek jesieni, kolejny wisiorek, tym razem w barokowych morsko-pomarańczowych kolorach. W środku jaspis seledynowy - nie wiedziałam, że tak ciężko jest czworokąt opleść sutaszem :) W ogóle to moja miłość do sutaszu jest, mam wrażenie, nadal nieodwzajemniona. Ale jeszcze sie nie poddaję! A z racji trudu jaki włożyłam w jego wykonanie, zgłaszam do Kufra :)
Może i trudno, ale wyszło bardzo ładnie :) Powodzenia w wyzwaniu :)
OdpowiedzUsuńWczoraj skonczyłam kolczyki w podobnej kolorystyce:) I myślę, że trochę jednak sutasz Cię lubi. U nas piękna, słoneczna jesień nastała.
OdpowiedzUsuńLubi cie sutasz,lubi :-)
OdpowiedzUsuńA u mnie jesien jeszcze sloneczna, jakby angielska pogoda cos poplatala. Oby jak najdluzej ;-)
piękne kolorki, świetnie wygląda!
OdpowiedzUsuńDzięki Dziewczyny! A u mnie dzisiaj wyszło słoneczko!!! :))
OdpowiedzUsuńJeśli tak wygląda "nielubienie" to ciekawe co to będzie, jak Cię polubi :)
OdpowiedzUsuńCzy ja wiem, czy taka nieodwzajemniona? Wyszło równiusieńko, w świetnych kolorach, tylko gratulować :)
OdpowiedzUsuńPodzielam zdanie poprzedniczek, sutasz musi Cię lubić, bo gdyby nie lubił, nie wyszłoby Ci coś tak pięknego!
OdpowiedzUsuńLubię w ogóle takie połączenie kontrastowych kolorów w tej technice, noszenie takiej biżuterii przynosi na pewno dużo radości w pochmurne dni:)
Pozdrawiam cieplutko!