Moje pierwsze kamyczkowe i koralikowe zakupy z reguły kończyły się niespodziankami - nic nie wyglądało tak jak na zdjęciu, a kolory koralików nijak się też miały do nazw! Dlatego niektóre kamyki czekały na to, by się nimi zająć bardzo długo. Jak poniżej obecny w wisiorze Piasek pustyni, o którym myślałam "nigdy więcej", ale w tych kremach i miodach mi się spodobał, więc może jednak "jeszcze kiedyś"?
Znam ten ból:) Dziś właśnie dostałam zamówienie i zastanawiam się jak mogłam nie wiedzieć, że łezki 10 mm są malusieńkie.
OdpowiedzUsuńŚwiente ! :))
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie konkurs do wygrania sowa ! ;D
Też czasem mi się tak zdarzało, najgorzej jak ma się na coś pomysł, a nie można go zrealizować, bo koraliki, choć powinny, nie pasują. Wisiorek fajnie się prezentuje, takiego zawijania (na siebie) jeszcze nie widziałam:)
OdpowiedzUsuńBardzo ładny wisior.Z niespodziankami w zamówionych koralikach ,to chyba każda z nas miała przygodę. Nie przejmuj się, przydadzą się do czegoś innego.Szkoda tylko,że nie mogłaś zrobić zaplanowanej biżuterii!!! Trzymaj się , pozdrawiam serdecznie !
OdpowiedzUsuńDziękuję Wszystkim za miłe słowa. Wisior w rzeczywistości ładniejszy niż na zdjęciu, ale fotograf to już ze mnie nigdy nie będzie :) Jagoda - masz rację. To jest fajne w koralikach, że nic się nie zmarnuje. A czasem te z pozoru do niczego koraliki później trzeba domawiać, bo okazują się świetne! Pozdrawiam Was serdecznie!
OdpowiedzUsuń