Wszyscy pewnie robicie teraz prezenty. Ja też :) Dzisiaj te, które mogę pokazać - dla chłopaków. Zapalniczka - wiadomo - rzecz przydatna. Można ją wykorzystać do rozpalenia ogniska w przypadku wylądowania na bezludnej wyspie, zdecydowanie szybciej niż metodą tradycyjną, można też przy jej pomocy wykrzesać tę odrobinę ognia potrzebną do uratowania świata (tu lepiej sprawdza się ostatnia zapałka, ale nie bądźmy drobiazgowi :). Tak czy inaczej zapalniczka przydatna jest, i to nie tylko osobom lubiącym roztaczać wokół siebie zasłonę dymno-maskującą. A zapalniczka w mojej oprawie, uważam, jest bezcenna (tak, po tym jak ostatnio zapoczątkowałąm mini-lawinę niezadowolenia z prac własnych, postanowiłam wypowiadać się o moich dziełkach tylko super-pozytywnie :)).
Proszę bardzo: zwykła zapalniczka, Toho i odrobina cierpliwości-.
Cudne! Ekskluzywne "jaranie" ;-)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i podziwiam inwencję...
Ja to staram się drażliwy temat nałogów ominąć i gadam o ratowaniu świata, a Ty tak z grubej rury: jaranie... :))
UsuńAga, mini lawina niezadowolenia na szczęście została przerwana i powstrzymana ;). Teraz obowiązuje tylko zadowolenie i oczywiście ratowanie świata. Takimi zapalniczkami to aż miło wykrzesać iskierkę, co tam, rozpalić prawdziwe ognisko. W swoich pomysłach jesteś genialna. A wykonanie jak zwykle perfekcyjne!:)
OdpowiedzUsuńDziękuję! Cieszę się, że z lawiną koniec :) Co do pomysłu - niestety nie mój, bo takie oprawione zapalniczki mignęły mi kiedyś na etsach, dawno temu widziałam "na żywo" na jakimś targu też zippo oprawione w skórę i koraliki, "na indiańsko." Chodzą mi po głowie długopisy, ale to chyba na następną Gwiazdkę :)
UsuńAle super gadżet! Brązowa jest baaardzo dizajnerska, świetny miałaś pomysł, może zagrać w reklamie ;)
OdpowiedzUsuńWielki Kanion o zachodzie słońca, dżinsowa koszula i moja zapalniczka... Ach szkoda, że tego typu reklamy są zakazane ...
UsuńI lekko niedogolony kowboj w tle... ;)
UsuńPiękne, zwłaszcza ta w brązach. Po raz pierwszy żałuję, że nikt z moich bliskich nie używa zapalniczek ;) Chociaż w zasadzie to i z paczką zapałek można tak zaszaleć :)
OdpowiedzUsuńAga, normalnie szał! Super wyglądają te banalne przedmioty w takiej oprawie (choć bez nich ratowanie świata nie wyszłoby pewnie jak należy). Fantastyczny pomysł i piękne wykonanie :)
OdpowiedzUsuńA te tubki peyotem robiłaś, tak?
Peyotem, próbowałam podwójnym, zeby szybciej się robiło, ale tylko zwykły trzyma tak dobrze :)
UsuńJak się Chuck Norris zorientuje, to się nie opędzisz - on lubi ratować świat. Zapakuj je już teraz, bo Norris jest szybki i ci świśnie :-)
OdpowiedzUsuńChuck tak je wypakuje z tego opakowania, że nawet nikt nie zauważy, że ich tam nie ma :)))
UsuńSuper pomysł i wykonanie - podobają mi się chociaż jarania nie popieram. Kiedyś doświadczyłam kaca papierosowego. Od tamtej pory szlugi precz.
OdpowiedzUsuńGdybym należała do tych roztaczających zasłonę dymno-maskującą to bałabym się, że mi takie cudo zajumają! ;)
OdpowiedzUsuńSą niesamowite :) fantastyczny pomysł :)
OdpowiedzUsuńFajny pomysł:) tylko dołącz liścik żeby mieć ją cały czas na uwadze, bo zapalniczki wciąż zmieniają właścicieli a już taka piękna to na pewno :)
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawy pomysł. Oryginalny.
OdpowiedzUsuńPomysł świetny! Wykonanie pierwsza klasa :)
OdpowiedzUsuńNie mogłam 'przejść' obojętnie ;) pozdrawiam :)
Ale super pomysł ! I piękne wykonanie :)
OdpowiedzUsuńNigdy bym nie wpadła na pomysł ubrania zapalniczki! Tym bardziej podziwiam za kreatywność :)
OdpowiedzUsuńWspaniały pomysł. Wykonanie jak zwykle perfekcyjne.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam. Beata.
Fajny pomysł, taki zapalniczek jeszcze nie widziałam:)
OdpowiedzUsuńale super pomysł bardzo mi się podoba :)
OdpowiedzUsuńbardzo fajny pomysł, ciekawie się prezentuje
OdpowiedzUsuń