Mam problem. Wisior, który Wam dzisiaj pokazuję był pruty już 4 razy. I dalej nie do końca jestem z niego zadowolona. Ale jak nie zakończę pracy nad nim, to te Święta nie doczekają się ciasteczek, a na sobotni kiermasz pójdę bez ręcznie robionych pudełek. Więc go pokażę, ale jesli nie rozstanę się z nim do Świąt, to zapewne zobaczycie ten niesamowity kaboszon od Moonsafari Beads w innej odsłonie :) Chyba, może, nie wiem.... Zobaczę?
Zrobiłam też sobie Mikołajkowy prezent i nabyłam drogą kupna książkę, na którą od dawna polowałam... Moje "guru" Heidi Kummli:
A ponieważ byłam wyjątkowo grzeczna w tym roku zaraz zabawię się w Mikołaja i skorzystam z DDD w koralikowych sklepach :)
Pozdrawiam!
Aga, nie waż się go ruszać! Wygląda obłędnie :) Kolory genialne, a kaboszon wymiata :)
OdpowiedzUsuńJa chyba nie byłam aż tak bardzo grzeczna ;) Póki co cierpliwie czekam na Mikołaja :)
Mnie wisior bardzo się podoba więc proszę nie pruj chociaż wiem, że jeśli mnie samej coś nie gra to choćby wszyscy wokół mówili, że cacy to i tak pójdzie pod nożyczki :) Ja już się nagrodziłam DDD i książkę Heidi i Sherry też sobie sprezentowałam. Jest cudna!
OdpowiedzUsuńOj chyba się czepiasz!
OdpowiedzUsuńJa żadnych niedociągnięć nie wdzę, mnie się podoba. :) Też czekam na Mikołaja, choć jak znam życie to będę musiała mu pomóc w zakupach :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam. Jola
Ale o so chodzi? Bardzo indyjsko wygląda, zostaw... Ja tam uważam, że rozety to Ty robisz pierwszorzędne :) P.S. DDD rules! ;)
OdpowiedzUsuńDziękuję Wam w imieniu wisiora zwłaszcza, choć jego życie nadal wisi na włosku :) Nie no, on jest niezły, inaczej bym go Wam nie pokazała, ale nie do końca o to mi chodziło (choć jest blisko). Ale i tak muszę go zostawić, żeby za czas jakiś, ewentualnie, świerzym spojrzeniem go obejrzeć :)
OdpowiedzUsuńJak dla mnie cudny, indyjski jak się patrzy :)
OdpowiedzUsuńBardzo harmonijny i klimatyczny. Myślę, że się obroni przed nożyczkami. Pozdrowienia dla Mikołaja.
OdpowiedzUsuńAga, jak ja Cię świetnie rozumiem. Sama właśnie skończyłam obszywać, chyba po raz dziesiąty czerwony howlit i nadal nie jestem przekonana czy mi się podoba. Ale może właśnie w takich sytuacjach powinnyśmy się zdać na opinię innych. Mi się Twój wisior bardzo podoba. Uważam, że niczego mu nie brakuje. Jak go zobaczyłam, to aż z wrażenia buzia mi się otwarła. No i byłam przekonana, że to szklany kaboszon a tu niespodzianka. Zostaw ten wisior, bo jest naprawdę przepiękny :))
OdpowiedzUsuńJest obłędny! Boski! Chętnie bym taki nosiła! Magiczny klimat przywołuje!
OdpowiedzUsuńOj rozumiem cię w 100% u mnie na warsztacie jaspis cesarski, który już trzeci raz będę obszywać i ciągle coś mi nie leży ale ten twój wisior jak na moje oko cudo, no idealny!!
OdpowiedzUsuńKaboszon piękny, nic dziwnego że taki kapryśny;) wisior wyszedł Ci bardzo fajnie, nie pruj tylko noś!
OdpowiedzUsuńNa Twoim miejscu nie poprawiałabym już nic, jest po prostu wspaniały !!! Oczywiście kaboszon jest punktem centralnym, więc ubranko takie jak jest ,jest doskonałe.
OdpowiedzUsuńMasz talent do oprawiania kaboszonów !!!! Podziwiam i pozdrawiam serdecznie !!!
Jest rewelacyjny, nic już z nim nie rób !
OdpowiedzUsuńJemu należy już dać spokój, bo jest piękny i niczego mu nie brakuje. Noś go i niech inni go podziwiają.
OdpowiedzUsuńDziękuję! I żarliwym obrończyniom i tym, które rozumieją, bo też tak mają :) Na razie wisior jest bezpieczny, po dniu DD mam wiele do zrobienie, więc... pewnie jest bezpieczny na dłużej :) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńJa tam bym nic w nim nie zmieniała, bo wygląda świetnie, bardzo fajne i przyjemne dla oka kolorki:)
OdpowiedzUsuńGorgeous!!!
OdpowiedzUsuńCudny, i po czterokroć czasochłonny ;-)
OdpowiedzUsuńPodziwiam upór, cierpliwość i efekt pracy!
Wisior wygląda jak zabytkowa pamiątka, jakby zagubił się w szkatułce na strychu i był niegdyś najpiękniejszym skarbem jakiejś damy :) ma charakter,
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
oczka widzą i nie wierza :) cudo
OdpowiedzUsuń