No bo koty już tak maja, że wracają. Kot moich sasiadów, jak się okazało, jest nawet autostopowiczem i wybiera sie na wojaże na pace samochodu dostarczającego do domu karmę dla zwierząt! I czasem właściciele muszą po niego jechać :) Ja polubiłam moje kocie brochy (tu i tu) i zawsze rozglądam sie za jakimiś ładnymi kotami do brochy zdatnymi. Niestety o ile w temacie sowa wybór jest ogromny, to w temacie kot posucha... Dlatego bardzo się ucieszyłam, kiedy trafiłam na tego kota z mychą. Ale im dłużej mu się przyglądałam tym mniej koci i ładny mi się wydawał. Leżał sobie więc w pudełku dość długo aż przyszedł na niego czas :)
.
Kot brochą jest wielkości średniej, około 4x3 cm i jest podszyty naturalną skórką. Jego starsi bracia rozbiegli się po świecie i jestem ciekawa, dokąd zawędruje ten :)
Jejku jakie cudeńko, zdecydowanie mój faworyt spośród Twoich kocich broszek! :) Mam akurat identyczną zawieszkę, która już sto lat czeka na wykorzystanie, więc... jak tylko nabierze mocy urzędowej, to już wiem w jakim kierunku pójdę :)
OdpowiedzUsuńKierunek polecam :) Jak widać od kotów wieczorową porą ciężko się uwoilnić :) Za każdym razem planuję kota w promieniach słońca i niewychodzi :)
UsuńPiękna ta kocia brocha :) Lubię takie nietypowe wykorzystanie rękodzielniczych materiałów ;) (o ile mnie oczy nie mylą, mysio-kocina to zawieszka? )
OdpowiedzUsuńZawieszka,zawieszka :) Co prawda co ma wisieć nie utonie, ale do haftu zawsze się nada :)
UsuńAga, jako fanka kotów, uwielbiam Twoje kocie broszki :) I ta również wyszła ślicznie, choć kot chyba miał bliskie spotkanie trzeciego stopnia z jakąś łasicą ;)
OdpowiedzUsuńAle co tam, łasiczki też są ładne :)
P.S. Marlena moja kilka tygodni temu poszła na wojaże na pół nocy - ma szczęście, że wróciła, bo to co przeżyłam to koszmar :)
No właśnie, trafna diagnoza to spotkanie z łasicą, nie wiedziałam jak nazwać :) Mój kocur potrafi zniknąć nawet na tydzień, ale właśnie podjęłam drastyczne środki zaradcze by mu się wojaży odechciało, Mam wyrzutysumienia, ale może się chłopak opamięta :)
UsuńAguś, ja Twoje koty przygarniam w każdej ilości. Nawet tego z myszą. Przynajmniej kot będzie miał zajęcie ;) Świetna broszka!
OdpowiedzUsuńNo właśnie nie rozumiem tego dlaczego tak trudno o porządnego kota. Sów ci pod dostatkiem, a kotów jak na lekarstwo....
Ja myszy się boję, ale skoro kot zaraz ją pogoni... No właśnie nie wiem co z tymi kotami, wiele z nas to kociary więc można by założyć, że dostępność będzie duża, a tu klops...
UsuńPięknie oprawiłaś koci motyw :)
OdpowiedzUsuńDziekuję pięknie :)
UsuńŚwietna, taka z klimatem:)
OdpowiedzUsuńMiałąm nadzieję, że klimat mi się uda :) Dziękuję!
UsuńJestem oczarowana kocią broszka mimo że za kotami nie przepadam tą broszkę przypieła bym z dumą :) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńPrzepiękna kocia brocha! Cudnie ją obszyłaś!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie
Ha, podobnie ma kot moich sąsiadów. Nasze podwórko służy mu jako trasa tranzytowa. Z mojej sałaty zrobił jesień średniowiecza (żeby ja chociaż zjadł!), zasikał kanapę w przedpokoju tak, że musieliśmy ją wyrzucić, że o innych przypadkach nie wspomnę. Zatem o kotach dobrego zdania nie mam. Ale Twój kocur jest majestatyczny i poetycki, jak kot być powinien, on by nie wywinął takich numerów nikomu ;)
OdpowiedzUsuńNa wrednego kota sąsiadów jedyna rada - własny kot! chociaż gwarancji nie ma, może też okazać się wredny :)
UsuńBroszka cudna, chociaż nie pałam afektem do kotów, bo z wszystkich swoich cech, uparły się okazywać mi swoją wredotę ;) Dwóch takich tłustych, srebrnych z pomarańczowymi oczami uprawia recydywę na naszym tarasie. Bo po co leżeć na swoim, lepiej rozpłaszczyć się na praniu sąsiada (czyli moim), zaraz po wytarzaniu się w trawie, też naszej.
OdpowiedzUsuńTo mnie zainspirowałaś, też mam tego kociaka :)
OdpowiedzUsuń