poniedziałek, 12 listopada 2018

Lotos - come back



Jak wiecie nie do końca byłam zadowolona z pierwszej wersji lotosu. Po popełnieniu drugiej, poziom mojego pozytywnego nastawienia do tego naszyjnika nie wzrósł (obie wersje można zobaczyc tu ---> i tu -------->  ) Brakowało mu delikatności. Lotos więc siedział mi gdzieś z tyłu głowy i szeptał „no zróbże coś ze mną” I zrobiłam, znowu zmobilizował mnie konkurs Skarbów Natury. Tak czy inaczej to już chyba ostatni (chociaż taki lotos w czerni… kto wie?)











Mam nadzieję, że się Wam podoba.

Pozdrawiam ciepło!

8 komentarzy:

  1. Poprzednie lotosy bardzo mi się podobały, a ten jest chyba najpiękniejszy, rzeczywiście widać w nim więcej delikatności (więc mam nadzieję, że zadowolenie też jest) :-) Skoro wspominasz o czerni, to mocno dopinguję, na pewno będzie efekt "wow" ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziekuję! Do czerni jeszcze muszę dojrzeć, ale chyba faktycznie się pojawi :)

      Usuń
  2. Podoba mi się :) Pięknie dobrałaś barwy. A doopkę też ma cudną ;) Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki! Doopka to stara kosmetyczka :) Niech żyje recycling!

      Usuń
  3. Ja lubię wszystkie Twoje lotosy, każdy jest wyjątkowy i to świetny motyw na większy bukiet. Czarny lotos byłby super!

    OdpowiedzUsuń
  4. Przyznam bez bicia, ten lotos najbardziej mi się podoba, ale to chyba z powodu jego kolorów. Takie fiolety i błękity bardzo lubię :) I dołączam do fanklubu czarnego lotosa, niecierpliwie czekam na efekt! :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ten lotos jest cudownej urody, nie omieszkałam już go na FB podziwiać, także śmiało powiem: więcej lotosów proszę :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Przepiękny, dobrałaś kolory po mistrzowsku :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję bardzo za odwiedziny i komentarze! Pozdrawiam!