Jak wiecie nie do
końca byłam zadowolona z pierwszej wersji lotosu. Po popełnieniu drugiej, poziom
mojego pozytywnego nastawienia do tego naszyjnika nie wzrósł (obie wersje można
zobaczyc tu ---> i tu --------> )
Brakowało mu
delikatności. Lotos więc siedział mi gdzieś z tyłu głowy i szeptał „no zróbże
coś ze mną” I zrobiłam, znowu zmobilizował mnie konkurs Skarbów Natury. Tak czy inaczej to już chyba ostatni (chociaż
taki lotos w czerni… kto wie?)
Mam nadzieję, że się Wam podoba.
Pozdrawiam ciepło!
Poprzednie lotosy bardzo mi się podobały, a ten jest chyba najpiękniejszy, rzeczywiście widać w nim więcej delikatności (więc mam nadzieję, że zadowolenie też jest) :-) Skoro wspominasz o czerni, to mocno dopinguję, na pewno będzie efekt "wow" ;)
OdpowiedzUsuńDziekuję! Do czerni jeszcze muszę dojrzeć, ale chyba faktycznie się pojawi :)
UsuńPodoba mi się :) Pięknie dobrałaś barwy. A doopkę też ma cudną ;) Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńDzięki! Doopka to stara kosmetyczka :) Niech żyje recycling!
UsuńJa lubię wszystkie Twoje lotosy, każdy jest wyjątkowy i to świetny motyw na większy bukiet. Czarny lotos byłby super!
OdpowiedzUsuńPrzyznam bez bicia, ten lotos najbardziej mi się podoba, ale to chyba z powodu jego kolorów. Takie fiolety i błękity bardzo lubię :) I dołączam do fanklubu czarnego lotosa, niecierpliwie czekam na efekt! :)
OdpowiedzUsuńTen lotos jest cudownej urody, nie omieszkałam już go na FB podziwiać, także śmiało powiem: więcej lotosów proszę :)
OdpowiedzUsuńPrzepiękny, dobrałaś kolory po mistrzowsku :)
OdpowiedzUsuń