Z koralikami to jest prawdziwa miłość. Czasem się pokłócimy i poobrażamy, ale w wiekszości przypadków koraliki sie mnie słuchają (teraz pewnie zapeszyłam he he). A z sutaszem to ciągła walka i metry pociętych sznurków lądujących w koszu na śmieci. Koraliki to relaks i przyjemność, a sutasz... Ale jakoś nie moge przestać, w nadziei, że kiedyś tę bestię poskromię. A na razie parę fotek z pola walki. Najpierw kolczyki, (zaczęte chyba z dwa miesiące temu)
Today I'm complaining :) I love beading and it's an easy love. Beads usually, though not always, go where I want them to. Soutache is a constant fight and pain, but I cannot stop, hoping to one day tame this beast :) So today some "war" pictures. The earrings I started a few months ago:
I na specjalne zamówienie mojej absolutnie ulubionej klientki - Rudziaszka (żebyświe widziały, jak ją duma rozpierała, kiedy przekazałam jej Wasze komentarze:). Z przeznaczeniem dla Pani od Historii, która podobno lubi różowy. Broszka, przy okazji której w koncu nauczyłam się wszywać taśmę cyrkoniową :))
And an order from my daughter, for her History Teacher, who, apparently, likes pink :) A brooch:
Ja też walczę niemiłosiernie, i z sutaszem, i z koralikami :) Kolczyki piękne, a taśmę cyrkoniową też zamówiłam i będę się zmagać :)
OdpowiedzUsuńPiękne, piękne, piękne!!!
OdpowiedzUsuńJakie śliczne!:) Broszka jest całkowicie w moich kolorach. Kolczyki też mi się ogromnie podobają. Już się nie mogę doczekać prezentacji kolejnych Twoich prac:). Ja też od jakiegoś czasu walczę z sutaszem, albo raczej on ze mną i może kiedyś "zwycięstwo" doczeka się publikacji ;)Pozdrowienia dla Rudziaszka :)
OdpowiedzUsuńWalka trudna, ale jaka później satysfakcja :) Więc chyba warto, tym bardziej dla takiego efektu, wszystko równiutkie i zrobione z takim wyczuciem :) A jak to mówią- trening czyni mistrza ;) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńSutasz idzie ci genialnie, brocha jest nieziemska! Kolczyki piękne! Mnie sznurki nie lubią ewidentnie, co najwyżej snopki mogę nimi wiązać, trudno, mam za to więcej czasu na koraliki:)
OdpowiedzUsuńDo niedawna turkus jakoś "nie widział" mi się z odcieniami brązu. Ale coraz bardziej mnie przekonuje takie zestawienie kolorów. A wykonanie... nic dodać i nic ująć. Super!
OdpowiedzUsuńWarto było się tak natrudzić:)
OdpowiedzUsuńSa swietne, bardzo mi sie podoba ich forma i to czerwone serce kolczyka :) A co do koralikow, to rozumiem Cie, tez tak mam (choc raczej dlatego, ze wybieram z nich proste wzory), sutasz mnie wiecej kosztuje niz koralikowanie, ale mimo to jest mi blizszy. Czy raczej moje krete sznurki :) I oczywiscie uklony dla Rudziaszka!
OdpowiedzUsuńno cóź... nic nowego powiedzieć nie jestem w stanie.. REWELACJA!:))
OdpowiedzUsuńPiękne, świetne połączenia kolorów w szczególności w kolczykach:)
OdpowiedzUsuńMyślę, że w walce z sutaszem idzie Ci bardzo dobrze :) Kolczyki mają ładne proporcje, wszystko równe, broszka też fajna, czyli ta bitwa wygrana ;)
OdpowiedzUsuńJa mam odwrotnie, sutasz OK, koraliki, a w szczególności węże i rozgwiazdy, na razie wygrywają, a ja przegrywam... ale nie zamierzam się poddawać. I nie wyrzucam niczego, a pocięty sutasz przydaje się do małych form :)
Pozdrawiam
Efekty walki niebywale efektowne, choć nie widać, by tam jakaś bitwa się odbyła. Pani powinna być zachwycona - mnie brosza zachwyciła. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńBardzo proszę , nie przestawaj walczyć z sutaszem, bądź wytrwała, a zdobędziesz szczyty!!! I to już niedługo bo piękności uszyłaś!!!
OdpowiedzUsuńWielki podziw dla wszechstronności Twoich talentów!!!!
Świetnie Ci ta walka z sutaszem, kolory cuddne :)
OdpowiedzUsuńŁadnie ta Ruda plecie ;)
OdpowiedzUsuńRudziaszku! Kolczyki są przepiękne !!!!
OdpowiedzUsuń