Czuję, że niedługo na blogach zapanuje nastrój walentynkowy :) Pozwólcie więc, że ja już... U mnie walentynki w stylu vintage - nieduża brosia z metalowym elementem. Kupiłam go już dawno temu, ale dopiero teraz znalazłam niego sposób :) Otoczony moimi zdecydowanie ulubionymi w palecie Toho: Higher Metallic Carnival, Frosted Metallic Blue Haze i mniej ulubionymi, za to często przydatnymi treasures Metallic Frosted Antique Silver.
Dziękuję wszystkim Beduinkom i Beduinom, że zaczęliście zaludniać moją facebukową oazkę :)
U mnie niebo pochmurne niczym przerobione przez bloggera fotki, więc idę poczynić coś kolorowego :)
Pozdrawiam ciepło!
Cudowna ! Element metalowy z pięknie stonowanymi, dobranymi kolorystycznie koralikami, rewelacyjna ! Coraz bardziej ciągnie mnie w kierunku haftu koralikowego, również za sprawą Twoich ślicznych prac.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam- Jola.
Zarumieniłam się :) Haft polecam, ostrzegam jednak iż uzależnia!
UsuńŚliczności :) przepiękna jest :)
OdpowiedzUsuńDziękuję!
UsuńRomantyczna brosia:) zupełnie mi umknęło, że to czas przed walentynkowego szaleństwa, chyba wypada coś na tę okoliczność wydziergać:) ale na razie będę podziwiać twoje piękne dzieło.
OdpowiedzUsuńMi z pomocą przychodzą wyspiarskie supermarkety, które o każdym święcie, na którym można zarobić trąbią... w tym przypadku od Świąt :)
UsuńŚliczna, delikatna broszka.
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo :)
UsuńJak to mówią "mała rzecz a cieszy". Brosia jest prześliczna. Uwielbiam Twój sposób obszywania tych metalowych elementów. A te ptaszki są urocze. I podobnie jak Asi,umknęło mi to, że do Walentynek coraz bliżej. Oj trzeba będzie coś wymyślić ;)
OdpowiedzUsuńJuż czekam na efekty wymyślania :) Uwielbiam obszywać metalowe elementy, nie narzucają się tak jak kamyki :)
UsuńUrocza, ja za Twoją sprawą też czasem pomyślę o hafcie koralikowym, ale jak wezmę coś do ręki, to zawsze się okazuje że to sutasz. Taki zazdrośnik nie pozwala mi na romans. Mój Sutasz i ja też będziemy świętować walentynki, bo to prawdziwa miłość (mam nadzieję, że mój mąż tego nie przeczyta ;-)). Nawiązując do pogody i Twojej ptaszkowej brosi, też dziś latałam.... ale krótko - teraz boli mnie noga, łokieć i jeszcze coś - straszne oblodzenie balkonu zauważyłam kiedy skończył się mój lot. Pozdrawiamy Cię razem z Sutaszem.
OdpowiedzUsuńAch, ja tak mam z koralikami - nie pozwalają mi się wyrwać do sutaszu, chyba, że się mocno pokłócimy :) I pamiętaj - latamy tylko ze spadochronem!
Usuńmój się nie otworzył :-(
UsuńWidzę z komentarzy, że nie tylko mnie zaskoczyłyby walentynki.
OdpowiedzUsuńŚliczne są te metalowe elementy, które oplatasz. Do tego misterny oplot.
Cudeńko.
Would love to receive this on Valentine's Day.
OdpowiedzUsuńJacqui x
Ach, Walentynki, też zapomniałam, trwam jeszcze w marketingowej ciszy... Kiedyś nimi gardziłam, dziś wzbudzają radosną obojętność :) Wobec broszki jednak obojętnie przejść nie mogę, taka delikatna i pastelowa jest. No i te gruchające gołąbki... ;)
OdpowiedzUsuńMiałam mieszane uczucia nabywając te gołąbki... To gruchanie...:) Jestem w żałobie... Sójeczka padł wczoraj o 1 nad ranem... Wiem, że jeszcze się objawi (no niemożliwe chyba, żeby nie), ale to nie to samo...
UsuńAno, nie ma litości dla nikogo, ale Sujeczka to był ból... :)
UsuńMatko przesłodka, co za sujeczka??!! Źle ze mną... :/
UsuńPrzez łzy nawet nie zauważyłam ;)
UsuńCudna, cudna, cudna! Śliczne koraliki, takie delikatne :)
OdpowiedzUsuńPrześliczna ! Taka subtelna i elegancka :)
OdpowiedzUsuńPięknie komponuje się z kolorem tych koralików, bardzo romantycznie:)
OdpowiedzUsuńTak, ta broszka zdecydowanie mi się podoba :) W ogóle lubię broszki, a te ptaszki są rozbrarające :)
OdpowiedzUsuń