Dawno nie było rozet na skórze uznałam że czas to naprawić :) Jest to moje kolejne podejścida do oprawy ostatniego już w mojej kolekcji kaboszonu od Moonsafari. Kolejne, bo kaboszon jest wyjątkowo nierówny i osiągnięcie idealnego okręgu rozety dokoła było wyjątkowo trudne, Prułam i zostawiałam na później, zmieniałam koncepcję i koraliki, prułam.... Parę dni temu postanowiłąm, że albo da się oprawić, albo go wyrzucę. I uparciuch posłuchał :) (Shabir to podobno właśnie uparciuch) Rozeta nie jest idealna, ale jest blisko :)
Bransoleta zamocowana jest na starym pasku, który już u mnie występował. Wiązana, ale tym razem z koralikowym zaciskiem:
Poprzednie delikatne bransoletki chyba przypadły Wam do gustu, mam nadzieję, że i ta się spodoba :)
Zaczęłam już niemal tęsknić za Twoimi skórzanymi bransoletami, są fenomenalne :) Tą również się zachwycam ;)
OdpowiedzUsuńŚlicznie oprawiłaś ten kaboszon:) pozdrawiam
OdpowiedzUsuńFantastyczna bransoleta, bardzo mi się podoba połączenie kolorystyczne obszytej rozety i paska. Cudeńko :)
OdpowiedzUsuńAguś, ja to się nawet zdążyłam stęsknić za tymi Twoimi bransoletkami :). Ta wyszła cudnie. Dla mnie jest idealna w każdym calu :))
OdpowiedzUsuńŚwietna robota, jednak dobrze,że się uparłaś, bo w efekcie wyszła Ci idealna bransoleta!!!!
OdpowiedzUsuńPrzecudna, cieszę się, że nie musiałaś wyrzucać :D Efekt końcowy naprawdę zwala z nóg, nie widać przez jakie problemy przechodziłaś ;3
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
~Ter